autor przepisu Viola
Soję bardzo dokładnie miksujemy np: blenderem,
następnie wszystkie składniki dokładnie łączymy ze sobą. Tak przygotowaną masę nakładamy do rękawa cukierniczgo i wyciskamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Kształt ciastek zależy od Was :)
Górę ciastek posypujemy ksylitolem. Pieczemy 15 min w 200°C (termoobieg180°C)
Maślane i chrupiące idealne do porannej kawki czy herbatki :)
- 100 g suchej soi ( namoczyć i ugotować)
- 100 g miękkiego masła
- 100 g ksylitolu (cukier opcjonalnie) + odrobina do posypania ciastek
- 2 żółtka
- 5 czubatych łyżek otrąb owsianych ( zmiksowanych)
- 1 łyżeczka sody do pieczenia
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Soję bardzo dokładnie miksujemy np: blenderem,
Górę ciastek posypujemy ksylitolem. Pieczemy 15 min w 200°C (termoobieg180°C)
Odrobina słodyczy na śniadanie!
Maślane i chrupiące idealne do porannej kawki czy herbatki :)
Szalenie ciekawy pomysl, na pewno wart wyprobowania!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga, przepisy tutaj zamieszczane są genialne. Skąd Ty bierzesz takie pomysły.
OdpowiedzUsuńProponuję żebyś zgłosiła blog do konkursu na blog roku - pierwsza będę na Ciebie głosować.
Idąc za Twą radą :) http://www.kulinarnyblogroku.pl/przepisy/pokaz/?id=566
UsuńA więc tak jak pisałam, głos oddany. Mam nadzieję, że wygrasz bo zasługujesz z tak oryginalnymi przepisami
UsuńJak miło :) Dziękuję
UsuńDziękuję za tak miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuńfantastyczny przepis! od jakiegoś czasu przymierzam się do wykorzystania soi w kuchni, i kiedy już do tego dojdzie, ten przepis wypróbuję jako pierwszy :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł;) Trochę przypominają mi takie ciasteczka zbożowe;)
OdpowiedzUsuńale ladnie rumiane:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) super że zaglądacie! :)
OdpowiedzUsuńViolu, już sobie zanotowałam Twój przepis. Nigdy nie próbowałam jeszcze soi, może właśnie nadszedł na to czas :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji polecam Ci także pyszne florentynki:
http://lepszysmak.wordpress.com/2011/11/13/migdalowe-florentynki/
Pzdr Aniado (Lepszy Smak)
Ps. A teraz pozwól, że dalej będę sobie zwiedzała Twojego bloga :)
Jakoś nigdy nie mogłam zabrać się za soję (oprócz kiełków) - ten przepis przekonał mnie wystarczająco :)
OdpowiedzUsuń